- Jesteś łowcą. Znalazłeś martwy swój sammad. Jakie ślady dostrzegłeś, jakie tropy?

- Jesteś łowcą. Znalazłeś martwy swĂłj sammad. Jakie ślady dostrzegłeś, jakie tropy? - dużo tropĂłw, zwierząt, przenigdy takich nie widziałem. Przyszły z południa, odeszły na południe. Kerrick poczuł nagły przypływ nadziei. OdwrĂłcił się do Herilaka, przetłumaczył ma słowa Kargu. Starał się uchwycić sens ruchĂłw Yilanè. - Skoro wrĂłciły, musiały stanowić część większego oddziału. Mała grupa fargi nie wyruszyłaby tak daleko, to niemoĹźliwe. Ich ptaki latają, dowiadują się, gdzie jesteśmy, nim zaatakują. Wiedziały, Ĺźe Kargu obozują w tamtym miejscu, napadły więc na nich szybko a także wyrĹźnęły. oznacza to, Ĺźe wiedzą, gdzie są sammady. Wiedzą teĹź o Sasku a także ich dolinie. Słowa Sanone przerwały mu głośne rozwaĹźania, zwrĂłciły uwagę na to, co tu się działo. - Co się stało? Nic z tego nie rozumiem. - MĂłwiłem o murgu-chodzących-jak-ludzie - powiedział Kerrick. - Przybywają dziś z południa, na pewno bardzo licznie. Ich jedynym zamierzeniem jest zabicie nas. Mają sposoby, by przed atakiem dowiedzieć się dokładnie, gdzie jesteśmy. - Czy napadną a także na nas? Co uczynią? - zapytał Sanone, powtarzając pytanie Herilaka. - Wiedzą o owej dolinie. Zabijają wszystkich, ponieważ jesteście Tanu. „Czy to zrobią? - zastanowił się Kerrick. - Tak, to jasne". Niewątpliwie wpierw napadną na obozowisko sammadĂłw, a potem przyjdą tu. Ale kiedy? Musiałyby ominąć dolinę szerokim łukiem, moĹźe nawet robią to dziś. Ale czy uderzą dziś, tuĹź przed wieczorem? panika pomyśleć, Ĺźe moĹźe w owej momencie istnieje atak na sammady, ich niszczenie. Nie, Yilanè tak nie postępują. Znaleźć zdobycz, przyczaić się poprzez noc, napaść o świcie. Robiły tak w przeszłości, zawsze przynosiło im to powodzenie, nie zmienią tego dziś. OdwrĂłcił się szybko do Herilaka. - Murgu napadną rano na sammady w obozowisku, jestem pewien. Jutro rano, najpóźniej pojutrze. - PĂłjdę je ostrzec. Sammady muszą natychmiast odejść. Zaczął biec, lecz Kerrick go zawołał. - Dokąd pĂłjdziecie? Dokąd zdołacie uciec, by was nie dogoniły? - Dokąd? Na północ, to chyba najlepsze, do śniegĂłw. Nie mogą tam nas ścigać. - Są nadto blisko. Złapią was na wzgĂłrzach. - No, to dokąd? Dokąd? Mimo krzyku Herilaka, Kerrick dostrzegł wyraĹşnie odpowiedĹş. Wskazał na ziemię. - Tu. Za zaporą skalną, do owej doliny bez wyjścia. Niech murgu idą za nami. Natkną się na śmiercio-kije, strzały a także włócznie. Niech ich strzałki walą w twarde głazy zamiast w nas. My będziemy ich oczekiwać w ukryciu. Nie przejdą. Będą sądziły, Ĺźe złapały nas tu w potrzask, lecz to myje złapiemy. Mamy tu Ĺźywność a także wodę, wspomogą nas mocne włócznie. 218 - Zaatakują nas a także zginą. UwaĹźam, Ĺźe nadeszła pora zakończenia ucieczki. - ZwrĂłcił się do Sanone, ponieważ od niego dziś zaleĹźało ich ocalenie. - Decyzja naleĹźy do ciebie, Sanone. Sammady mogą pĂłjść na północ albo wejść do doliny a także czekać na atak murgu. Wpuszczając nas narazisz Ĺźycie całego swego ludu. MoĹźe nie napadną... - Napadną - powiedział Sanone z chłodną pewnością. - Przyszłość stała się dziś rĂłwnie jasna jak przeszłość. Ĺťyliśmy w owej dolinie, nabieraliśmy sił, czekając na powrĂłt mastodontĂłw. Tyś tego dokonał, przyprowadziłeś je do nas, byśmy mogli ich bronić. W mastodoncie tkwi moc Kadaira. Pragnie ją zniszczyć Karognis. nie wiesz nic o Karognisie, lecz my go znamy. Tak jak Kadair jest światłem a także słońcem, tak Karognis nocą a także mrokiem. Kadair umieścił nas na Ziemi, a Karognis stara się nas zniszczyć. Wiemy o istnieniu